Osnowa
temat rzeka, długi, jak nici używane do stworzenia tejże osnowy, kręty czasem podobnie:)
"Na majowych warsztatach Pani Ania, po instrukcjach i naukach z ubiegłego miesiąca, zostawiła mi przygotowywanie osnowy".- chwali się mama.
Na zdjęciach i filmach widać, że zajęło to niemalże cały weekend.
A podczas odpoczynku od osnowy powstał kolejny chodniczek:)
Rama snowalnicza już nie jest problemem, ten etap szedł gładko. Natomiast przy mocowaniu osnowy do wałka nadawczego już wymagana była pomoc Mistrza Tradycji.
Pani Anna chyba nawet przez sen zakładałaby osnowę. Ponoć w roku robi to kilkadziesiąt razy. Niesamowite.
Przełożenie co drugiej nici przez oczko nicielnicy wymagało sokolego wzroku, cierpliwości i raczej milczenia. Każda próba nawiązania rozmowy choćby o tradycjach związanych ze snuciem, kończyła się koniecznością poprawiania poprzednich nici.
Dowiedziałyśmy się od Pani Ani, że niegdyś długość osnowy odmierzało się "ścianami". Od jednego kołka wbitego na rogu domu do drugiego odległość wynosiła około 5-6 metrów, była to dłuższa ściana domu i stąd czasem używało się np określenia 10 ścian.
Tu piękna i klimatyczna pracownia Pani Ani, tam spędzamy czas na uczeniu się i poznawaniu tkackich tradycji.
Tym razem krosna osnuła całkowicie mama- Aleksandra.
Projekt: „Tkackie dziedzictwo. Przekazywanie wiedzy i tradycji tkackiej.”
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
autor: Laura Olszewska